Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 14 maja 2024, 11:55

Niskie morale u twórców Elite: Dangerous. Wśród przyczyn złe zarządzanie, pęd za zyskiem i „odczłowieczająca” restrukturyzacja

Po zeszłorocznych „odczłowieczających” zwolnieniach nastroje u twórców Elite: Dangerous i serii F1 Manager mają być „okropne”, a zarząd ma kłaść nacisk na zysk.

Źródło fot. Frontiers Developments.
i

Studio Frontier Developments było jednym z wielu, które dołączyło do fali zwolnień w branży gier. Już na początku roku deweloper znalazł się w ogniu krytyki, m.in. ze strony Francesci Falcini, która sama opuściła firmę po „uwłaczającej restrukturyzacji”. Była menadżerka ds. społeczności ponownie zabrała głos, wystawiając twórcom Elite: Dangerous oraz serii F1 Manager niepochlebne świadectwo.

Falcini była jedną z kilkunastu osób, do których dotarła europejska agencja GLHF, która współpracuje z serwisem Sports Illustrated. Dziennikarze rozmawiali także z byłymi oraz obecnymi pracownikami Frontier Developments.

Korporacyjna restrukturyzacja

Falcini nie omieszkała ponownie wypowiedzieć się na temat tzw. współczynnika Bradforda. Już w styczniu deweloperka krytykowała jego wykorzystanie przez Frontier Developments. Jednakże teraz dodała, że firma robiła to w taki sposób, że możliwe było odjęcie do 200 punktów od „skalowalnego wyniku wydajności” (tj., którego maksymalna wartość wynosiła 100).

W efekcie Frontier Developments zwolniło około połowę pracowników, co miało fatalny wpływ na morale zespołu. Co więcej, później Falcini odnotowała „z rozczarowaniem, ale bez zaskoczenia”, że wiele stanowisk obsadzonych ledwie kilka miesięcy temu było reklamowanych jako „wolne”:

Wiele osób z poszkodowanych zespołów ostrzegało przełożonych, że taka liczba stanowisk jest nie do utrzymania. Jednakże, o ile mi wiadomo, ani jedna osoba, która walczyła o utrzymanie swojego stanowiska, nie została potraktowana poważnie. Znam wiele osób, które prosiły nawet o przeniesienie na pół etatu za obniżoną pensję i zostały odrzucone w okresie konsultacji.

Krótko mówiąc, jak stwierdziła Falcini pracownicy wyraźnie czuli, że „restrukturyzacja” była przeprowadzana bardzo „korporacyjnie”. Proces przeciągał się i deweloperzy czuli, że nikt nie przejmuje się losem ani zwolnionych, ani pozostawionych twórców.

Według innych byłych pracowników (do których dotarła GLHF) osoby, które zgłaszały uwagi wobec takiego postępowania, znalazły się na celowniku zarządu. Falcini nie potwierdziła tego, ale wspomniała, że krytyka „restrukturyzacji” na służbowych kanałach komunikacji była komentowana jako „nietaktowna” („inconsiderate”). Z kolei komentarze z użyciem emotek (czy to klauna, czy smutnych buziek) zostały uznane za „wrogie”.

Nieudane inwestycje

Jak wspomnieliśmy, GLHF rozmawiała nie tylko z Falcini. Agencja dotarła także do obecnych pracowników Frontiers Developments. Jedno ze źródeł stwierdziło dosadnie, że od podjęcia pracy w studiu działania szefów to jedno wielkie pasmo niepowodzeń.

Nastroju twórcom nie poprawia też katastrofalna sytuacja serii F1 Manager, której sprzedaż wypadła znacznie poniżej oczekiwań zarządu. Faktycznie do nabywców trafiła mnie już jedna trzecia prognozowanych kopii. Również wydane w listopadzie Warhammer Age of Sigmar: Realms of Ruin miało poradzić sobie gorzej, niż zakładało studio.

Biorąc pod uwagę koszt licencji Formuły 1, musiało to być bolesne dla studia. Najwyraźniej takie „absurdalne oczekiwania” (jak to ujęła Falcini) są we Frontiers Developments na porządku dziennym. Źródła GLHF wspominają też o innych przykładach niegospodarności zarządu, w tym bezsensownych wydatkach (na przykład na licencje na wykorzystanie serwerów – ledwie kilka miesięcy później i tak zakupiono własne) oraz chybionych inwestycjach (w tym nabycie studia Complex Games).

F1 Manager zawodzi także graczy

Jeden z rozmówców GLHF nie krył też, że ostatnia odsłona cyklu F1 Manager była jedynie „klonem” poprzednika z paroma dodatkami, sprzedawanym za pełną cenę, i dlatego nazwał ją „obrazą dla skromnej bazy graczy”. To z kolei wynikało z zaledwie 11 miesięcy, jakie mieli deweloperzy na przygotowanie kontynuacji do czasu brytyjskiego Grand Prix na torze Silverstone (7-9 lipca 2023 roku; gra ukazała się 31 lipca).

To wszystko ma świadczyć, że zarząd studia stracił kontakt z graczami i nie rozumie ich oczekiwań. Co, zdaniem Falcini, sprawiło, że za priorytet uznają zyski ze swojej działalności. Tłumaczyłoby to m.in. niedawne posunięcia twórców związane ze sklepem w grze Elite: Dangerous.

W odpowiedzi na wiadomość GLHF przedstawiciele Frontier Developments potwierdzili, że seria F1 Manager sprzedawała się gorzej niż zakładano. Jednakże zaprzeczyli pozostałym zarzutom, które postawiły źródła serwisu (w tym o obwinianie pracowników za niską sprzedaż oraz o wadliwe zarządzanie). Nie żeby gracze wierzyli w te deklaracje.

  1. Ten sequel mógł być aktualizacją, ale fani F1 będą zadowoleni

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej